Obowiązek dla właściciela procesu?

„…może być wykorzystana w celu stworzenia dokumentacji, której celem będzie wykazanie zgodności realizowanych procesów przetwarzania z wymaganiami RODO. Obowiązek wykazania przestrzegania stosowania przepisów RODO wynikający z art. 24 RODO nie określa bowiem w jaki sposób, poprzez jakie dokumenty, czy inne instrumenty zarządzania powinien być zrealizowany. Przepis art. 24 RODO stanowi jedynie, że administrator ma wykazać, że wdraża odpowiednie środki techniczne i organizacyjne, aby przetwarzanie odbywało się zgodnie z RODO.” oraz „...podejmowanie działań zapewniających, że osoby zaangażowane w proces przetwarzania informacji posiadają stosowne uprawnienia i uczestniczą w tym procesie w stopniu adekwatnym do realizowanych przez nie zadań oraz obowiązków mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa informacji…” – są to dwa fragmenty artykułu ze strony Urzędu Ochrony Danych Osobowych mówiące o dokumentacji przetwarzania danych osobowych zgodnie z RODO.

Czytając ten artykuł zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem z powodu obowiązywania rozporządzenia RODO nie pojawiają się dodatkowe obowiązki dla właściciela procesu. Samo sformułowanie właściciela procesu nie pojawia się w ustawie (o ile dobrze zweryfikowałem). Występują sformułowania odnoszące się do administratora danych, do jednostki przetwarzającej dane oraz rejestru czynności przetwarzania.

Temat wpływu RODO na procesy biznesowe już opisywałem w innym wpisie, niedługo po wejściu ustawy w życie, a był to okres kiedy podmioty funkcjonujące na rynku wysyłały do swoich klientów stosowne klauzule informacyjne. Wskazałem tam takie aspekty jak zebranie danych, zapisanie danych oraz wykorzystanie danych (co zasygnalizowałem również na poniższym diagramie). Są to elementy procesów, np. zamawiania w internecie lub innych, których kształt oraz rozwój określa właściciel procesu wraz z interesowanymi stronami. Przypomnę, że jednym z punktów było odpowiada za zgodność procesu z oczekiwaniami biznesowymi, co wydaje się oczywiste.

rodo2_450px

Działanie różnych procesów biznesowych, opartych o dane Klientów w nich uczestniczących, jest uzależnione także od innych aspektów – takich jak bezpieczeństwo procesu (w sklepie, z którego korzystam, regulamin to precyzuje), ryzyko procesu czy zgodność procesu z regulacjami obowiązującymi dany podmiot (regulamin sklepu, z którego skorzystam, ma takie zapisy, precyzujące z jakimi ustawami jest zgodny). W zależności od ustaleń i zasad stosowanych w danym podmiocie, można powiedzieć, że na jednostce rozwijającej, utrzymującej lub opiekującej się procesem, leży obowiązek spełnienia tych wymogów. Można uogólnić, że to właściciel procesu powinien odpowiadać za zgodność procesu z wymogami regulacyjnymi, w tym z RODO.  Wskazanie właściciela procesu wydaje się tutaj uzasadnione.

Dlaczego? To właściciel procesu ma (powinien mieć?) najlepszą wiedzę o tym jakie są kroki procesu oraz jakie elementy w procesie są pozyskiwane od Klienta (zasygnalizowane na diagramie). W momencie konieczności zebrania dodatkowych poświadczeń lub danych od Klienta, to właściciel procesu inicjuje samodzielnie lub wspólnie z zainteresowanymi jednostkami odpowiednią zmianę techniczną, zmierzającą do osiągnięcia postawionego celu.

Wracając do cytatu, to właściciel procesu  moim zdaniem wspiera administratora danych w określeniu odpowiednich zapisów w rejestrze czynności przetwarzania oraz wyjaśnia elementy składające się na taką pozycję jak na przykład (co próbowałem także zasygnalizować na diagramie):

  • „…
  • cele przetwarzania;
  • opis kategorii osób, których dane dotyczą, oraz kategorii danych osobowych;
  • kategorie odbiorców, którym dane osobowe zostały lub zostaną ujawnione…;
  • …”
Reklama

Materializacja ryzyka jako „inicjator” procesu

Załóżmy, że został wdrożony system informatyczny wspierający główne procesy biznesowe. W trakcie realizacji projektu, w ramach Rejestru Ryzyk, który jest jednym z elementów zarządzania ryzykiem, umieszczono ryzyko „błędne wykorzystanie aplikacji”. Ryzyko to zostało wskazano jak możliwe do wystąpienia po wdrożeniu systemu. Odpowiedzialność za to ryzyko ponosi właściciel systemu/danego procesu biznesowego.

W trakcie realizacji procesu biznesowego, użytkownik napotkał na problem i zgłosił go – nastąpiło wejście (w rozumieniu diagramu SIPOC) do procesu obsługi błędów. Problemem zajął się użytkownik i okazało się, że problem nie wynika z błędu systemu a z błędnego wykorzystania systemu przez użytkownika. Błędne wykorzystanie systemu – materializacja ryzyka – mogła nastąpić z niewiedzy, niekompletnych lub niezrozumiałych materiałów, braku wykorzystania dostępnych procedur itp.

Można powiedzieć, że materializacja ryzyka zainicjowała nowy proces – zaprezentowany na poniższym przykładowym diagramie BPMN.

Wejściem do procesu jest zgłoszenie błędnego wykorzystanie systemu, które powinno zostać wyjaśnione przez właściciela biznesowego procesu głównego, na przykład poprzez rozszerzenie materiałów pomocniczych, procedur lub dedykowaną komunikację.

We wskazanej sytuacji przygotowanie odpowiednich materiałów jest działaniem zmniejszającym wpływ tego ryzyka. Jednakże rzeczywistość biznesowa jest zawsze bardziej zróżnicowana niż przypadku opisane w materiałach czy procedurach. Często konieczna jest ich modyfikacja po jakimś czasie w wyniku zgłoszeń użytkowników końcowych czy obserwacji pierwszych linii wsparcia. Czasami następuje to również w wyniku materializacji ryzyka.

Komunikacja jako efekt procesu

Ostatnio na blogu „Analiza systemowa”  przeczytałem artykuł „Nie ulec pokusie zadowolenia wszystkich”  i zacząłem się zastanawiać co poza wymienionymi krokami oraz wskazanymi w komentarzu można zrobić.

Pierwsza myśl to kwestia zarządzania ryzykiem, do czego można podejść zgodnie z PROCĄ, o której pisałem wcześniej. W szczególności ma to istotne znaczenie, gdy wchodzimy z nowym produktem, do nowej grupy odbiorców na danym rynku lub chcemy zaistnieć na nowym rynku. To, co może się wydarzyć na rynku lub „wrócić” w postaci informacji zwrotnej od użytkowników powinno być przedmiotem zarządzania ryzykiem. Np. Jednym z zagrożeń może być niewłaściwe wykorzystanie produktu lub nieprzyjęcie się produktu na rynku. Wskazane w komentarzu do artykułu pojawienie się substytutów także jest pewnym ryzykiem. Dla każdego zidentyfikowanego w ten sposób ryzyka można przygotować odpowiednią strategię postępowania i z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że nie będzie to akceptacja. Bardziej skłaniałbym się ku zapobieganiu. A co może tym pomóc? Właśnie druga kwestia, o której warto pamiętać…

Komunikacja. Wdrożenie produktu, począwszy od jego opracowania, przez przygotowanie po działania promocyjne jest swego rodzaju procesem. Na każdym jego etapie konieczne jest patrzenie przez pryzmat tego, co chcemy zakomunikować i komu. Powyższy diagram prezentuje odbiorców komunikacji i przykładowe mechanizmy wspierające. Spirala na środku diagramu wskazuje, że komunikacja inicjowana jest wewnętrz firmy, najpierw w kierunku pracowników, którzy powinni rozumieć po co i co zamierza firma stworzyć i dla kogo, wprowadzane są badania rynku itd. Jest to „proces” ciągły, który jest inicjowany, a jego efekty są wykorzystywane w procesie wdrożenia nowego produktu i usługi. Komunikacja na poszczególnych ramieniach trójkąta musi być spójna. Nie ma nic gorszego jak sytuacja, gdy klient, który zachęcony reklamą dowiaduje się od pracownika firmy, że jest inaczej. Wspomniana trójca czas, koszt oraz jakość określa również ramy działań związanych z komunikacją, ponieważ komunikacja też kosztuje i jest kosztem wdrożenia lub utrzymania rozwiązania produktu, może już nie samego projektu, ale jest zestawiana z osiąganymi korzyściami z produktu.